Mężczyzna dryfował w stawie. Na ratunek ruszyli Strażacy
Około godziny 14:30 oleśniccy Strażacy udali się w sile dwóch zastępów na jedno z łowisk przy ulicy Kusocińskiego w Oleśnicy. Według zgłoszenia miał tam znajdować się mężczyzna, który się topi. Na miejsce również udał się zespół Ratownictwa Medycznego oraz Policja.
Po dojeździe pod wskazaną w zgłoszeniu lokalizację, stwierdzono, że w jednym ze stawów na terenie łowiska komercyjnego znajduje się mężczyzna dryfujący na wodzie. Był on przytomny jednak nie reagował na oferowaną mu przez Strażaków pomoc w postaci koła ratunkowego czy rzutek ratowniczych. Z mężczyzną nie było logicznego kontaktu, a jedyne odgłosy jakie z siebie wydawał były jękami a także nie mającymi żadnego sensu składaniami słów.
Podjęta została decyzja o wprowadzeniu do wody dwóch Ratowników, którzy wyciągną mężczyznę na brzeg. Jak się jednak okazało, ten jednak nie miał zamiaru opuścić zbiornika, uciekając od Mundurowych. Gdy udało się im do niego dotrzeć doszło do niewielkiej szamotaniny ponieważ ten nadal nie miał zamiaru wyjść z wody. Po chwili wspólnymi siłami wydostać go na brzeg.
Po wyciągnięciu pobudzonego mężczyzny z wody został zabezpieczony przy pomocy pasów na desce ortopedycznej, a następnie przekazany przybyłemu na miejsce zespołowi Ratownictwa Medycznego. Został on przetransportowany na podstawione przez ekipę Pogotowia nosze a następnie do karetki. Agresywny mężczyzna do szpitala udał się w policyjnej asyście, gdyż swoim zachowaniem stanowił bezpośrednie zagrożenie dla zespołu medycznego.
Jak udało nam się ustalić, mężczyzna ten najprawdopodobniej znajdował się pod wpływem środków odurzających lub psychoaktywnych. Z naszych informacji wynika również, że kilka chwil wcześniej znajdował on się na jednym z miejskich stawów skąd został przegoniony przez Policję. Nie miał być to jego pierwszy taki wybryk, gdyż kilka miesięcy temu miał wyskoczyć z okna budynku przy ul. Lotniczej.
Obecni na miejscu właściciele łowiska nie kryli zdziwienia zachowaniem mężczyzny. Oferowałem mu swoją pomoc, ale on jej nie chciał. Nie chciał też wyjść z wody, w której dość długo leżał i pływał. Zachowywał się jak naćpany – powiedział naszemu portalowi jeden z obecnych na miejscu mężczyzn. Akcję ratowniczą nadzorował komendant bryg. Andrzej Fischer, który przybył na miejsce zdarzenia mimo to, że przebywał w czasie wolnym od służby.